Pierwsze zdobycze, nietypowy remis

W czwartek swoje pierwsze FLSowe punkty zdobywały drużyny Restauracji V8, Wadowskich (zwycięstwa) oraz Budintech (remis). Ciekawy wyni padł w Lidze E1, gdzie Heineken zremisował z Januszami Futbolu, a meczu nie padła ani jedna bramka. Ponadto warto odnotować wysoką formę i drugie z rzędu zwycięstwa Aptivu, Bandy Pycholi, Klubu Sportowego, Big Time’u, FC Luje i Despero.

Co się wydarzyło?

Choć w tabeli Ligi B1 Home Broker miał już w tabeli 3 punkty, to zarówno dla ekipy Jakuba Dobosza, jak i CA Sharks czwartkowe starcie było pierwszym w tym sezonie. HB w otwierającym tygodniu wygrało bowiem walkowerem, a teraz chciało sięgnąć po trzy oczka na boisku. Sztuka ta się jednak nie udała, a po zwycięstwo sięgnęły “Rekiny”. Nie przyszło ono jednak łatwo, bo po pierwsze mecz praktycznie cały czas był na styku, a po drugie spotkanie obfitowało w faule, sporo mieliśmy twardej, a czasem i złośliwej gry. Sharks po objęciu w końcu prowadzenia 3:2, nastawiły się na grę z kontry i w ten sposób zdobyły czwartego gola, który jak się okazało wystarczył do odniesienia wygranej 4:3.

Bardzo interesujące i trzymające w napięciu do samego końca widowisko stworzyły w pierwszych ze spotkań Ligi B2 drużyny Aptivu oraz Grupy Partner. Pierwszą połowę trzeba zdecydowanie zapisać na korzyść pierwszej z wymienionych ekip. Aptiv grał uważnie w obronie, mądrze atakował i był skuteczny. Wynik 4:1 po 25 minutach mówi z resztą sam za siebie. Grupa Partner popełniła w tej części gry zbyt dużo błędów w obronie i była mało konkretna w ataku. Po zmianie Aptiv mocno jednak spuścił z tonu, co wykorzystali rywale. Zawodnicy GP szybko zaczęli wykorzystywać fakt, że przeciwnicy zadowolili się wysokim prowadzeniem i już po niecałych 10 minutach od wznowienia gry zdołali doprowadzić do wyrównania. Gracze Aptivu momentalnie roztrwonili więc całą przewagę, a w dodatku byli o włos od porażki, ponieważ na 5 minut przed końcem to Grupa Partner wyszła na prowadzenie. Marcin Koś i spółka zanotowali jednak jeszcze jeden zryw, w niespełna dwie minuty strzelili dwie bramki i ostatecznie to Aptiv mógł cieszyć się po końcowym gwizdku ze zwycięstwa. Szalony mecz, z licznymi zwrotami akcji. Tak. To starcie na pewno mogło się podobać. Drugi pojedynek w Lidze B2, także był interesujący i wbrew końcowemu wynikowi był bardzo wyrównany. Doświadczone na drugim szczeblu Czyżyny mierzyły się z Kadrą GAP AZS UEK, dla której był to debiut w Lidze B. Być może to właśnie doświadczenie było czynnikiem decydującym, bo przez długi czas żadna z drużyn nie była w stanie wypracować sobie bezpiecznej przewagi, jednak po przerwie to zespół Michała Koniecznego zaczął przechylać szalę zwycięstwa na swoją stronę. Najpierw ciekawe dwie akcje dały prowadzenie 3:1, potem wynik zespół podwyższył po ładnym strzale głową. Ostatecznie mecz zakończył się wygraną Czyżyn 5:1, które udanie rozpoczęły jesienną kampanię.

Inter Kraków bardzo dobrze rozpoczął spotkanie Ligi C1 z Bandą Pycholi. W początkowych fragmentach sprawiał duże lepsze wrażenie, miał przewagę, której udokumentowaniem był gol otwierający wynik. Pychole po straconej bramce nie zaczęli panikować, zamiast tego stopniowo przejmowali inicjatywę i atakowali z coraz większym animuszem. Ich akcje zaczęły się zazębiać i jeszcze przed przerwą zdołali wyjść na prowadzenie. Taki obrót spraw pozwolił im przejąć pełną kontrolę nad meczem. Banda Pycholi w drugich 25 minutach zagrała niemal bezbłędnie. Gracze tej drużyny do skutecznie zneutralizowali wszelkie poczynania Interu w ofensywie, a sami wykazali się wysoką skutecznością i jeszcze pięć razy umieszczali piłkę w bramce rywali. Banda odnosi drugie przekonujące zwycięstwo w sezonie i wysyła jasny sygnał do konkurencji, że zamierza włączyć się do walki o najwyższe cele. W innym spotkaniu Ligi C1 Płaszów-Serwis Bank mierzył się z ABB. Spotkanie zakończyło się wysokim zwycięstwem zawodników w niebieskich koszulkach, ale wynik może być trochę mylący. ABB nie zdobyło w tym spotkaniu gola, ale okazji ku temu nie brakowało. Zespół Marcina Czyżowskiego oddawał sporo strzałów, jednak skuteczność nie była tego dnia atutem graczy w szarych koszulkach. Wiele strzałów było po prostu niecelnych, a jeśli leciały on w światło bramki, padały łupem bramkarza. Płaszów z kolei, po objęciu prowadzenie w 10 minucie cierpliwie czekał na dogodny moment dobicia rywala. Ten nadszedł w ostatnich 12 minuctach, kiedy to “Niebiescy” zdobyli 4 bramki ustalając wynik na 5:0. ABB w dwóch spotkaniach zdobyło zaledwie jednego gola, więc bilans 3 punktów w tym kontekście musi być zadowalający.

Drugie, dość wysokie zwycięstwo odniosła w Lidze C2 ekipa KS Klubu Sportowego. Mistrz Ligi D1 z poprzedniej edycji mierzył się ze spadkowiczem z Ligi B - Black Hawks i konfrontacja ta nie zakończyła się dobrze dla bardziej doświadczonej ekipy. Samo zwycięstwo KS nie jest wielką niespodzianką, ale rozmiary i duża liczba straconych przez BH goli już tak. Defensywa jeszcze jako tako trzymała się w pierwszej odsłonie (1:3), a początkiem końca “Jastrzębi” okazał się gol kontaktowy na 2:3. Od tego momentu Klub zaczął seryjnie zdobywać bramki odskakując na bezpieczny dystans i ostatecznie wygrywając 8:3. To drugie zwycięstwo KS, a Black Hawks tak wysoko przegrali niemal dokłądnie rok temu - 27 sierpnia z Asami NH w Lidze B. W równolegle toczonym pojedynku Porta Kraków podzieliła się punktami z Rodziną Królewską. Remis 2:2 można uznać za wynik sprawiedliwy. Początkowe fragmenty to wzajemne badanie sił i dopiero po kilku minutach drużyny zaczęły się rozkręcać. Po upływie 10 minut Porta wyszła na prowadzenie, jednak szybko je straciła. Na boisku trwała zacięta walka, a żadna ze stron nie była w stanie wypracować sobie przewagi. Gdy w 48 minucie Rodzina Królewska wyszła w końcu na prowadzenie, wydawało się, że sięgnie po 3 punkty i był to decydujący cios. Podobnie jednak, jak Porta w pierwszej odsłonie, tak i Rodzina szybko to prowadzenie oddała, a mecz po emocjonującej końcówce zakończył się remisem 2:2. Kapitalne widowisko stworzyły w czwartkowy wieczór ekipy Jala Dreips oraz Dream Crushers. Ich spotkanie od pierwszej do ostatniej minuty stało na naprawdę wysokim poziomie, a tempo rozgrywanych akcji mogło imponować. Już w początkowych fragmentach spotkania nie brakowało emocji, ale było to jednak jedynie rozpoznanie wzajemnych sił i preludium do tego, co miało się wydarzyć później. Pierwsze ciosy wyprowadzili zawodnicy Jala Dreips, którzy w 17. minucie prowadzili już 2:0. Taki obrót spraw wprawił rywali w małą konsternację i już do końca pierwszej połowy nie zdołali dojść do siebie. W przerwie odbyła się jednak rozmowa motywacyjna, która zaowocowała błyskawiczną bramką, tuż po wznowieniu gry. Zawodnicy Dream Crushers nie zamierzali jednak na tym poprzestać. Stan rywalizacji wyrównali na kwadrans przed końcem. Zespół Jala Dreips szybko jednak odpowiedział trafieniem na 3:2, które wywołało prawdziwą euforię na ławce rezerwowych. Ekipa Dream Crushers ponownie musiała więc gonić wynik. Postawiła wszystko na jedną kartę i rzuciła cały swój arsenał ofensywny do ataku. Gola na wagę jednego punktu udało się strzelić DC na trzy minuty przed końcowym gwizdkiem. Obie rywalizujące strony miały jeszcze szansę na zmianę rezultatu, ale licznik zatrzymał się na wyniku 3:3. Po zakończeniu meczu z jednego i drugiego obozu dało się słyszeć głosy, że wywalczony w ten sposób punkt należy szanować.

Do tego starcia Ligi D2 jedni i drudzy podchodzili bez zdobyczy punktowej. Wściekłe Psy zaliczyły falstart w pierwszym meczu, przegrywając nieznacznie z Big Time Kraków, natomiast dla Akademików było to pierwsze spotkanie w tej rundzie. Od początku meczu obie ekipy narzuciły mocne tempo, efektem czego po 5 minutach był remis 1:1. W kolejnych minutach gra była bardzo wyrównana, na boisku dominowała przede wszystkim walka. Zawodnicy byli mocno skoncentrowani na defensywie, starając się przede wszystkim nie stracić bramki. Na 4 minuty przed końcem, NZS wyszedł na prowadzenie. Po szybkiej akcji, Gajewski wepchnął piłkę z najbliższej odległości do bramki. Psy jednak ambitnie walczyły do końca i udało im się wyszarpac jeden punkt po golu w ostatniej minucie. Na wyróznienie zasługuje zdobywca bramki oraz 2 asyst dla Wściekłcyh Psów Kamil Jędrzejczak. Wynik wydaję się sprawiedliwy i obie ekipy będą musiały poczekać na swoje pierwsze zwycięstwo w nowym sezonie. W rozgrywanym o godzinie 21:30 spotkaniu Ligi D2 naprzeciw siebie stanęły drużyny Szopenów Futbolu i Wadowskich. Przed meczem ciężko było wskazać który zespół jest faworytem. Od początku widać było, że jedni i drudzy mają wielką ochotę do gry. Tempo gry było dosyć wysokie, gra szybko przenosiła się z jednej bramki pod drugą. Z czasem można było zauważyć różnicę w grze zespołów - Szopeni starali się wychodzić krótkimi podaniami spod własnej bramki, stopniowo przenosząc ciężar gry na połowe przeciwnika, natomiast Wadowscy starali się wykorzystać błędy w rozegraniu przeciwnika, po przejęciu błyskawicznie przemieszczali się w pole karne rywali, często grając bez przyjęcia piłki. Im bliżej końca spotkania tym na boisku było coraz więcej nerwowości, fauli. Ostatecznie, to ekipa Wadowskich wyszła zwycięsko z tego starcia, a zdobywcą, jak się później okazało ‘złotej bramki’ został Dariusz Tarnopolski i to on wraz z kolegami mogą dopisać pierwszy komplet punktów. Udanie sezon jesienny rozpoczęły zarówno ekipy Nowej Elektro Squad, jak i Big Time Kraków, które w pierwszych meczach odniosły wygrane. Jasne było, że za ciosem będzie mogła pójść tylko jedna z ekip. Padło na zespół Carlosa Diaza, który podobnie, jak w pierwszym spotkaniu zwyciężył różnicą dwóch goli, tym razem w stosunku 5:3. Samo spotkanie było wymianą ciosów, od początku obie ekipy próbowały swoich i obie robiły to skutecznie raz wychodząc na prowadzenie, raz doprowadzając do remisu. W efekcie w pewnym momencie mieliśmy wynik 3:3, jednak w ostatnim kwadransie gry to Big Time był w stanie przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Najpierw skuteczny pozycyjny atak, a potem spryt i szybkie wznowienie po rzucie wolnym dały Big Time drugą wygraną w sezonie.

Nie dostarczyło zbt wielu emocji pierwsze starcie Ligi E1 pomiędzy Wzmocnionymi i Despero. Faworytem tego starcia był drugi z zespołów i potwierdził on przedmeczowe oczekiwania. Zespół Przemysława Uznańskiego co prawda dopiero w drugiej połowie rozstrzygnął definitywnie losy meczu, ale już po pierwszej odsłonie prowadził, choć nieznacznie (2:0). Przebieg gry jednak nie zapowiadał, by Wzmocnieni mogli zagrozić faworytom. W drugiej części wątpliwości żadnych już nie było, bo choć Despero szybko straciło gola, to błyskawicznie odpowiedziało na niego serią bramkową, która rozstrzygnęła kwestię triumfu. Ostatecznie Despero wygrało 12:5, a królem polowania znów okazał się Zasadni (6 goli). W kolejnym spotkaniu Ligi E1 zagrały zespoły które zaliczyły falstart w nowych rozgrywkach, ekipa Budintech, podejmowała OREO. Początek spotkania pokazał że ‘Bordowi’ mają wielką ochotę na grę do przodu. Efekt? Dwie szybkie bramki i wydawać by się mogło, że kontrola nad meczem. OREO jednak podjęło rękawice i po strzale z dystansu szybko złapało kontakt. Po pierwszej połowie można było dostrzec, że obie drużyny dużo lepiej czują się w ataku niż obronie, często niestety brakowało wykończenia. Mecz toczony w średnim tempie, z czasem można było zauważyć że ‘Czarni’ przejęli inicjatywę, a Budintech był nastawiony bardziej na kontry. Między 34 a 38 minutą padły cztery goli, z czego trzy dla zespołu OREO i wydawało się, że to oni wygrają te zawody. W ostaniej minucie gry ambitnie grający Budintech zdołał wyszarpać pierwszy FLSowy punkt. Wyróżniającą się postacią był Kamil Graca (Budintech), zdobywca 5 bramek i 1 asysty. Dość nietypowy, jak na FLSowe warunki, wynik 0:0 padł w spotkaniu Heinekena z Januszami Futboly. Bramek co prawda zabrakło, ale emocji było co niemiara. Mecz toczył się w bardzo szybkim tempie. Zażarta walka toczyła się praktycznie na każdym skrawku boiska. Jednym i drugim nie brakowało doskonałych okazji do otwarcia wyniku. Dość powiedzieć, że Januszy kilkukrotnie od utraty gola uratowało obramowanie bramki. Sami również trafili w drugiej połowie w słupek. Po żadnym ze strzałów piłka nie znalazła jednak drogi do siatki. Mimo iż temperatura tego starcia była naprawdę wysoka to toczyło się ona w bardzo kulturalnej atmosferze. Obie ekipy zaprezentowały się korzystnie, a do jeszcze lepszej oceny zabrakło im jedynie skuteczności. Podział punktów jest rozstrzygnięciem w pełni sprawiedliwym i żadna ze stron nie może się czuć pokrzywdzona. Takie bezbramkowe remisy zadają kłam teorii, w myśl której mecz bez goli musi być nudny. Spotkaniem, w którym oczekiwaliśmy wyrównanego starcia był mecz Hutniczka z Restauracją V8. Nasze przewidywania nie okazały się jednak zbyt trafne, bo zespół ‘V8’ od początku narzucił swoje warunki gry i już po paru minutach wyszedł na dwubramkowe prowadzenie. Hutniczek nastawiony był na kontry, ale dobrze dysponowana tego dnia defensywa ‘Białych’ skutecznie rozbijała ich ataki. Restauracja grała spokojnie, dokładnie, szanowała piłkę, a jedyne do czego można się przyczepić, to dosyć słaba skuteczność i brak zdecydowania pod bramką rywala. Ostatecznie spotkanie zakończyło się wynikiem 6:0, a sytuacji na podwyższenie rezultatu nie brakowało. Natomiast, Hutniczek po swoim ubiegłotygodniowym zwycięstwie teraz doznaje pierwszej porażki .

W pierwszym czwartkowym spotakniu Ligi E2 zagrały zespoły FC Luje z Jager-Masters. Mecz rozpoczął się dosyć spokojnie od wzajemnego badania sił i czekania na to co zrobi przecwinik. Z czasem do głosu coraz bardziej zaczeli dochodzić zawodnicy FC, którzy w ciągu 6 minut wyszli na wysokie 4-bramkowe prowadzenie. W tym okresie można było zauważyć większy spokój i opanowanie w szeregach ‘Biało-Niebieskich’. Jager próbował się odgryźć, ale brakowało mu konkretów w polu karnym przeciwnika. Co nie udało się w pierwszej, udało się na początku drugiej połowy spotkania. Po podaniu Hajnrycha, Grzegorz Feret zdobył pierwszą bramkę dla Jagera. W tym okresie Jager starał się zdominować przeciwnika, co jednak nie przełożyło się na korzystny rezultat. Mecz toczony był w spokojnym tempie, Luje oddały bardzo dużo strzałów z dystansu, jednak większość bardzo niecelnych. Z czasem FC powiększyło swoją zdobycz bramkową i pewnie pokonało zespół ‘Pomarańczowych’. Niesamowity przebieg miało starcie Siliconu Creations z Armagedon. Pierwsza z drużyn doskonale weszła w to spotkanie i w pierwszej połowie zdecydowanie przeważała. Zawodnicy w niebieskich koszulkach nie mieli problemów ze stwarzaniem dogodnych sytuacji bramkowych, z których trzy zamienili na bramkę. Postęp w ich grze z meczu na mecz jest coraz bardziej widoczny. Armagedon wydawał się być zaskoczony takim obrotem spraw. Grał wolno, a ataki były chaotyczne i brakowało w nich dokładności. Silicon po 25 minutach niespodziewanie prowadził 3:0, ale na taki wynik swoją grą w pełni zasłużył. W przerwie w szeregach ekipy przegrywającej padło kilka mocnych słów, które najwidoczniej podziałały mobilizująco. Po zmianie stron oglądaliśmy już bowiem inne oblicze Armagedonu. Zespół ten uspokoił swoją grę, w akcjach ofensywnych widać było pomysł, a piłka podawana była już ze znacznie większą dokładnością. Gracze w pomarańczowych koszulkach zdołali w drugiej połowie odwrócić losy spotkania. Zwłaszcza ostatni kwadrans był w ich wykonaniu imponujący. Zdołali strzelić w nim cztery bramki i po końcowym gwizdku to oni mogli się cieszyć ze zwycięstwa. Takie wygrane budują, dlatego spodziewamy się, że w kolejnych spotkaniach Armagedon będzie jeszcze groźniejszy i pewny swego. Rywale z Silicon Creations co zrozumiałe byli po zawodach niepocieszeni. W meczu kończącym Ligę E2 Błękitna Husaria podejmowała Eagles FC. Od początku spotkania ekipa Eagles przejęła inicjatywę i próbowała konstruować akcję spod własnego pola karnego. Starała się grać dokładnie, nie tracić piłki w prosty sposób. Ekipa Husarii nie stała jednak na straconej pozycji, ponieważ co jakiś czas groźnie kontrowała. Z czasem jednak napór rósł i bramkarz Husarii w 16 minucie spotkania był zmuszony do skapitulowania po raz drugi. Druga połowa rozpoczęła się od zdobycia bramki przez ‘Błękitnych’. Rafał Niemiec posłał długą piłkę w pole karne przeciwnika, a tam był Wiesner, który w dość nietypowy sposób, bo... plecami skierował futbolówkę do bramki. W tym okresie mecz się wyrównał, było sporo walki, strat, brakowało spokoju w rozprowadzeniu akcji. Z takich warunków więcej potrafiła ‘wyciągnąć’ ekipa Eagles, która na 3 minuty przed końcem prowadziła 4:1. To co później wykonali zawodnicy Wojciecha Felisiaka śmiało można nazwać ‘szarżą Husarii’ ponieważ zdołali odmienić losy spotkania i po bardzo ambitnej grze i odrobinie szczęścia doprowadzić do remisu.

Naj, naj, naj...

  • Największa niespodzianka: wynik 0:0 w meczu Heineken - Janusze Futbolu
  • Najciekawsze debiuty: Wiktor Widzisz znany z występów w Pustynnych Lisach zadebiutował w Black Hawks. Maciej Matławski, były zawodnik Czyżyn i GDA Investment po raz pierwszy wystąpił w Restauracji V8.

Ciekawostki

  • Dominik Dyba z Grupy Partner rozegrał 200 mecz w FLS
  • Hutniczek po raz drugi w swojej historii, a po raz pierwszy na otwartym powietrzu, nie zdobył w meczu gola.
  • ABB nie zdobyło w meczu gola po raz pierwszy od 14 maja 2018 roku i meczu z KPPN
  • Płaszów zachował 11 czyste konto w swojej 7-letniej historii udziału w FLS
  • Janusze Futbolu po raz 6-ty z rzędu zdobyły przynajmniej punkt w meczu inauguracyjnym i po raz drugi z rzędu nie straciły gola w pierwszym spotkaniu sezonu
  • Heineken zanotował pierwsze czyste konto (nie licząc walkowerów) od swojego… pierwszego meczu w FLS i sezonu Jesień 2014
Last modified on piątek, 30 sierpień 2019 16:50
(0 votes)